Wielka Legacja Wojciecha Mias(t)kowskiego 20 martii – 5 aprilis

20 martii – wtorek

Cieplejszem dniem, dobrą i równą drogą prowadzieła mię chorągiew jazdy. W drodze potkałem się z Constanem, bratem hetmana przeszłego wołoskiego, indygeny naszego, który to niemało nowin powiedział o śmierci króla perskiego i chana tatarskiego. W pół drogi zaszło mi siedm chorągwi ludzi dobrych z panem Pilarem, nawyszym ekonomem multańskim. Przebywszy w bród rzekę niemałą, bystrą Buzową, stanęliśmy w miasteczku Buzowie.

21 martii – środa

Dla zdrowia mego niesposobnego wytknęliśmy tamże posłów multańskich traktując. Także i nazajutrz tamże zamieszkaliśmy dla wielkiego wiatru i srogiej zawieruchy śnieżnej.

23 martii – piątek

Wyprowadziła nas chorągiew Kozaków w dobrą milę. Śniegi co dalej, to większe. Przebywałem rzekę Krykow, nad którą czekały mię siedm chorągwi jazdy. Przyśliśmy znowu do drugiej rzeki Prawowa nazwanej; z pracą i niebezpieczeństwem przez nię przeprawa w bród, głęboka i bystra barzo tak, że i wozy niektóre w pół zabierała, lubo jezda multańska impet na sobie trzymała. Za rzeką piechota stała, która nas aż do Gierlice prowadzieła na nocleg 5 mil multańskich.

24 martii – sobota

Z Gierlice mrozem dobrym tak, że i ptastwo zmarzłe zbierała czeladź w lesiech. W pół drogi rzekę Sałowicze dobrym mostem przebyliśmy. W pół mili przed Bukoreszotem, stolicą multańską, druga siedm chorągwi jezdy i ósma piechoty zaszła mi drogę.

25 martii – niedziela

W Bukoreszcie, stolicy multańskiej, stanąłem. Pan Kluczary z panem Starzawskim od hospodara z Targowice listy mi oddali i witali z łogofetem i z Giormem kapitanem.

26 martii – poniedziałek

Tamże dla nabożeństwa w kościółku tamecznym w dzień Annuntiationis Beatae Mariae Virgini. Manastyr kosztowny Raduła hospodara, zamek murowany. Rzeka Dębowica środkiem miasta idzie. Achmet aga z Konstantynopola do hospodara minął po haracz. Tamże kilka dni zmieszkałem dla scyjatyki, która mię trapieła.

30 martii – piątek

Oddawszy listów kilka fascykułów Ormianom kamienieckim, wyjachałem z Bukoresztu. Wyprowadzało mię daleko w pole 10 chorągwi jazdy dobrej i piechoty drugie 10 chorągwi. Nocleg w wiosce Ciorani za pięć mil, któreśmy dziesięć godzin całym jednem cugiem jachali.

31 martii – sobota

Dzień chłodny, piękną równiną dwie rzeki przejachawszy, ukazało się nam jezioro wielkie barzo i rzeki albo raczej odnogi szerokie, które z Dunaju wyszły. Nocleg w wiosce Werszezie za trzy mile.

1 aprilis – niedziela

Niedziela kwietna. Dzień wesoły, pogodny, z lekkiem wiatrem. W mili przez pustą wioskę przejachawszy, przyszliśmy do mostu długiego w Multańskiej Ziemi jeszcze i dobrego przez rzekę albo raczej odnogę Dunaju, u którego straż multańska armatno stała. Potym cztery mosty przebywszy, stanąłem u brzegu Dunaju o ośmnastej godzinie. Wiatr wszytek zarazem ucichł tak, że nigdy spokojniejszy Dunaj być nie może. Wsiadłem w czajkę, która mię z Turczynem kapitanem pod chorągwią czerwoną czekała, i przebyłem prędzej, niżeli za ćwierć godziny, Dunaj pod sam sylistryjski zamek, od Greków jeszcze quondam murowany. Wozy jednak z końmi przeprawowały się za mną, od południa począwszy, aż godzinę w noc przyszły ostatnie do dworu wczesnego i przestronnego z zamku mi naznaczonego, gdzie już i żywnością przystojną opatrzono. Tamże i drugie dwa dni strawiłem na ceremonijach z Turkami. Muzyki różne były do uprzykrzenia szkatule. Dydyńska Polka syna, grzecznego i strojnego z Turczynem spłodzonego, przysłała witać nas i poznawać.

4 aprilis – środa

Ruszyłem z Sylistryjskiej dniem pogodnem, mszej świętej w polu przy karocy wysłuchawszy. Nocowałem za trzy mile we wsi bułgarskiej, Aflatlar zwanej. Żywności mi odtąd nie dawano do samego Konstantynopola; wszytko za pieniądze kupować przyszło, czego czaus pijanica był przyczyną.

5 aprilis – czwartek

Nocleg za sześć mil dobrych u Turczyna we wsi Omurfak. Nazajutrz, to jest w Wielki Piątek, przymrozek dobry, biały i cały dzień zimny. Nocleg za trzy mile we wsi Artakoj.

Dodaj komentarz